„Jesteśmy braćmi jednej ziemi.
Wieki wspólnej doli i niedoli (…)
jedno słońce nam przyświeca,
jeden grad niszczy nasze łany
i jedna ziemia kryje kości przodków naszych.”
J. Korczak, Społeczeństwo, 1910
„Portret Korczaka”
Natalia H. kl. II i mama
Pierwsze dni listopada upływają nam w atmosferze zadumy i refleksji. Tradycyjnie odwiedzamy cmentarze, zapalamy znicze na grobach naszych bliskich, wspominamy… My także w tych dniach wraz z dziećmi udaliśmy się na pobliski cmentarz, aby zapalić znicze na zapomnianych mogiłach.. Najbardziej wzruszający dla naszych uczniów był widok grobów maleńkich dzieci. W takim momencie przypominamy sobie o wydarzeniach z sierpnia 1942 roku, kiedy to wysiedlano warszawskie getto wraz z patronem naszej szkoły Januszem Korczakiem i jego podopiecznymi.
Było to rankiem 5 lub 6 sierpnia 1942 ( środa lub czwartek ). Doktora i innych wychowawców wraz dziećmi ( ok. 200 osób ) przeprowadzono z ul. Siennej na Umschlagplatz, czyli na stację placu przeładunkowego przy ul. Stawki. Dzień był wówczas wyjątkowo upalny, a przemarsz trwał co najmniej cztery godziny.
Jest wiele różnych opowieści na temat ostatniego marszu Korczaka z dziećmi. Niektórzy twierdzą, że dzieci szły czwórkami i niosły flagę Króla Maciusia I (bohatera jednej z powieści autorstwa ich wychowawcy). Każde dziecko miało ze sobą ulubioną zabawkę lub książkę. Jeden z chłopców na czele pochodu – grał na skrzypcach.
Zdaniem historyków jest to mało prawdopodobna wersja wydarzeń. Być może. Faktem jednak jest, że Janusz Korczak nie opuścił dzieci, mimo, iż miał ku temu sposobność. Stanisław Szulfried – jeden z naocznych świadków ostatniej drogi opowiada: „…szedł Janusz Korczak, trzymając jedno dziecko na ręku i prowadząc drugie za rękę. Szedł ze swoimi dziećmi. Był to ich ostatni marsz, ostatni warszawski spacer. Uśmiechał się do swoich dzieci – on kochający je całą swoją duszą – i one ufnie spozierały na niego. Dodawał dzieciom otuchy »oto jedziemy na wycieczkę do lasu«. To przecież Pan Doktór jest z nimi, więc nic złego nie może się im przytrafić. Były to ostatnie chwile, gdy widziałem Go… Były to chwile grozy, pełne goryczy… chwile, które wołały o pomstę” ( źródło: Ośrodek Dokumentacji i Badań Korczakianum, teczka 0461, Relacja Stanisława Szulfrieda ).
„Dlaczego poszedł w końcu z tymi dziećmi… do pieca? – zastanawia się Jeanne Hersch ( szwajcarska filozof polskiego pochodzenia ) - Nie po to, aby zostać męczennikiem, nie aby pokazać, jaki jest nadzwyczajny, lecz całkiem po prostu, aby dzieci przeżyły mniej strachu. Mniej strachu.” ( J.A. Młynarczyk, Treblinka – obóz śmierci „akcji Reinhardt” [w:] Akcja Reinhardt. Zagłada Żydów w Generalnym Gubernatorstwie, red. D. Libionka, Warszawa 2004, s. 221 ).
Na terenie symbolicznego cmentarza w Treblince, wśród siedemnastu tysięcy kamieni, znajduje się jedno imienne upamiętnienie: JANUSZ KORCZAK (Henryk Goldszmit) I DZIECI.
Pamiętając o naszych bliskich zmarłych, z drżeniem serca wspominamy tych, którzy tego upalnego sierpniowego dnia maszerowali z godnością na śmierć.
Listopad jest dla nas szczególnym miesiącem, gdyż 20 listopada mija kolejna - 53 - rocznica uchwalenia Deklaracji Praw Dziecka ( 1959 r.), praw, o które tak intensywnie upominał się Janusz Korczak. Rzecznik Praw Dziecka - Marek Michalak - apeluje o podejmowanie inicjatyw promujących 20 listopada jako Dzień Praw Dziecka. W odpowiedzi na apel Rzecznika nasza szkoła organizuje spartakiadę pod hasłem „Nie ma dzieci – są ludzie”. Patronat honorowy nad imprezą objął pan Dariusz Chmura – Burmistrz Miasta i Gminy Wołów. Patronem medialnym został – Tygodnik „Kurier Gmin”. Wspólnie będziemy rozpowszechniać korczakowską wizję wychowania i godnego, pełnego szacunku dzieciństwa. Do zabawy zaprosiliśmy wszystkie szkoły podstawowe gminy Wołów.
Do zobaczenia 20 listopada !
Społeczność Szkoły Podstawowej
im. Janusza Korczaka w Krzydlinie Wielkiej